Terapia Akceptacji i Zaangażowania (ACT) zakłada, że zdrowie psychiczne nie polega na braku negatywnych myśli i przykrych uczuć, niezależnie od ich źródła, lecz na poczuciu prowadzenia życia zgodnego z własnymi wartościami.
Według ACT, właściwości ludzkiego umysłu powodują, że w każdej chwili i w każdym miejscu mamy potencjalny dostęp do bolesnych treści psychicznych, takich jak przykre wspomnienia lub przewidywanie nieuchronnych zdarzeń. Dlatego eliminacja cierpienia psychologicznego, w przeciwieństwie do cierpienia fizycznego, nie jest w przypadku ludzi możliwa. W odróżnieniu od zwierząt, które są w stanie uciec przed niebezpieczną sytuacją lub fizycznie zlikwidować źródło bólu, nasze umysły podążają za nami wszędzie. Dlatego w każdym miejscu i w każdych okolicznościach, nawet bardzo przyjemnych, możemy doświadczać bólu i nie da się z tym nic zrobić.
Ludzie obdarzeni są na przykład doskonałą pamięcią i nie są w stanie wymazać z umysłu wspomnień – ani tych przyjemnych, ani tych bolesnych. Dobra pamięć jest podstawą nauki, a nauka jest podstawą naszej adaptacji do otoczenia. Ale ponieważ nikt nie może przeżyć życia nie doświadczając w jakimś jego momencie straty, bólu, goryczy, porażki czy zawodu, wspomnienia tych doświadczeń towarzyszą nam przez resztę życia. Taka jest cena naszej inteligencji. Niektóre wspomnienia są jak kamień w bucie, który przy każdym śmiałym kroku przypomina boleśnie o swoim istnieniu.
Doskonała pamięć tego co się kiedyś zdarzyło służy ludziom do przewidywania tego, co się wydarzy w przyszłości. Dzięki temu jesteśmy w stanie robić rzeczy, które w danym momencie są trudne i nieprzyjemne, ale prowadzą do przyjemnych konsekwencji na dłuższą metę. Niestety, ceną za zdolność przewidywania przyszłości jest ból emocjonalny, który zdają nam zdarzenia , które jeszcze nie nastąpiły. W odróżnieniu od wszystkich innych stworzeń na naszej planecie, jesteśmy na przykład świadomi nieuchronności własnej śmierci oraz śmierci wszystkich, których kochamy. Nie, nie myślimy o tym przez cały czas, ale wystarczy nam zetknięcie się z cudzą śmiercią lub z własną chorobą a świadomość przemijania natychmiast pojawia się przed naszymi oczami.
Potrafimy też planować, czyli konstruować scenariusze zdarzeń, które nigdy nie nastąpiły (i prawdopodobnie nie nastąpią), a następnie obawiać się, że staną się naszym udziałem (“a co jeśli…”). Zdecydowana większość katastrof i nieszczęść, które zatruwają ludziom życie to te, które się nigdy nie wydarzą.
Mamy też tendencję do ciągłego porównywania i oceniania rzeczy i zdarzeń. Dotyczy to niestety również porównywania siebie z innymi, zwłaszcza gdy ponosimy porażki życiowe.
No i oczywiście porównywanie własnej, rzeczywistej sytuacji z taką, w której chcielibyśmy być i którą podsuwa nam nasza wyobraźnia. Nawet jeśli sytuacja, w której się znajdujemy zawiera pozytywne aspekty, porównywanie jej z czymś czego pragniemy potrafi te aspekty skutecznie przytłumić.
To tylko kilka przykładowych mechanizmów prowadzących do cierpienia w sytuacjach, które w sensie fizycznym są zupełnie bezpieczne, a nawet przyjemne. Wyobraźmy sobie na przykład kogoś, kto spaceruje plażą i delektuje się pięknym widokiem zachodzącego słońca. Wszystko byłoby OK gdyby nie uświadomił sobie nagle, że jakiś czas temu spacerował podobną plażą z ukochaną osobą, którą los wyrwał z jego życia. Przyjemność zamienia się wtedy w mgnieniu oka w cierpienie, mimo że plaża i zachód słońca nie zmieniły się ani na jotę.
Powszechność ludzkiego cierpienia spowodowana jest przez pamięć, przewidywanie, planowanie i porównywanie – czyli dokładnie te same procesy psychologiczne, które są podstawą naszej inteligencji i naszych zdolności adaptacyjnych. To jedocześnie pięta Achillesowa naszego gatunku i jego największa siła. Możemy zatem powiedzieć, że w pewnym sensie podatność na cierpienie psychiczne jest atrybutem bycia istotą ludzką i miarą człowieczeństwa. Jest to w gruncie rzeczy konkluzja, która w takiej lub innej formie od tysiącleci obecna była w założeniach największych systemów religijnych świata.
Z punktu widzenia Terapii Akceptacji i Zaangażowania istnieją dwa rodzaje cierpienia: (1) pierwotne czyli to, którego nie sposób uniknąć, bo jest “produktem ubocznym” naszej inteligencji oraz (2) wtórne, czyli to które spowodowane jest próbami wyeliminowania oraz patologizowaniem cierpienia pierwotnego. To właśnie eliminacja cierpienie wtórnego, a nie pierwotnego, jest celem Terapii Akceptacji i Zaangażowania.
Jak powstaje cierpienie “wtórne”?
Gdy pewne doświadczenia wewnętrzne, na przykład niektóre myśli, uczucia lub doznania oceniamy jako “problem”, zaczynamy stosować wobec nich strategie “rozwiązywania problemów” polegające na próbach ich fizycznej eliminacji lub kontroli. I w tym momencie zaczynają się nasze prawdziwe problemy.
Próba kontroli własnego doświadczenia prowadzi bowiem do uwikłania się w beznadziejną i wyniszczającą walkę z czymś, czego kontrolować się nie da (spróbuj zapomnieć o…; spróbuj nie czuć…; spróbuj nie myśleć o….). Ta walka z niechcianą częścią własnego doświadczeni określana jest w Terapii Akceptacji i Zaangażowania mianem “unikania doświadczania” (po angielsku: experiential avoidance).
Z unikaniem doświadczania w sensie klinicznym mamy do czynienia wtedy, gdy motywem naszych zachowań są próby zmiany, kontroli lub uniknięcia własnych myśli, wspomnień lub emocji – nawet wtedy, gdy próby takie prowadzą do skutków sprzecznych z naszymi osobistymi wartościami i celami życiowymi. Na przykład, unikając lęku przed oceną i odrzuceniem, możemy zrezygnować z próby zainicjowania nowej znajomości i pozbawić się szansy na zawarcie nowej przyjaźni lub stworzenie związku.
Unikanie doświadczania, czyli ucieczka przed własnymi uczuciami i walka z zawartością własnego umysłu, pochłania czasem całą energię i organizuje większość czasu. Konsekwencją może być zawężenie aktywności życiowej, zubożenie repertuaru zachowań i stopniowe wycofanie społeczne. Wykluczone zostaje wtedy każde działanie, które mogłoby prowadzić do przeżywania niechcianych emocji, myśli lub wspomnień. Gdy zaczynamy rozpaczliwie unikać tego, czego nie chcemy czuć lub myśleć, łatwo możemy zapomnieć o tym, czego tak naprawdę pragniemy i co jest dla nas ważne. Życie traci wtedy witalność, kierunek i sens, a krótkotrwałe chwile ulgi spowodowanej udaną ucieczką od własnego doświadczenia zastępują radość spełnienia i poczucie sensu życia.